PRL, nieliczni z paszportami, zakazane Radio Wolna Europa, dżinsy sprowadzane w paczkach od cioci z Ameryki. I wtedy, w 1976, w Warszawie powstaje Ośrodek Studiów Amerykańskich - małe centrum badawcze z jednym pokojem i dwójką pracowników. Dziś OSA rozszerza się interdyscyplinarnie i terytorialnie, i, po prawie 40 latach od założenia, jest największym i najbardziej uznanym w Europie wydziałem zajmującym się Nowym Kontynentem.
OSA zatrudnia polityków, politologów, ekonomistów, historyków, geografów, literaturoznawców, socjologów. Zupełny mix. Dąży do tego, by stworzyć jak największe zróżnicowanie, żeby studenci mieli jak najwięcej punktów widzenia. Czasem amerykanistykę myli się z lingwistyką, z politologią. Tymczasem po OSA absolwenci uzyskują tytuł magistra kierunku kulturoznawstwo, ze specjalizacją USA. Nie ma żadnych zajęć językowych. Język jest narzędziem badawczym a nie przedmiotem badań. Służy do porozumiewania się, czytania i pisania, a nie do badania. Nie jest to także politologia, bo nie istnieje "politologia amerykańska". Politologia jest pojęciem transkulturowym, zawiera historię idei, teorię myśli politycznej. - Podobnie nie jesteśmy literaturoznawstwem, nie jesteśmy ekonomią. Koncentrujemy się na Stanach Zjednoczonych jako obszarze, a nie na teoretycznych studiach z jakiejkolwiek dziedziny, dla której USA byłyby tylko przykładem. Stawiamy na interdyscyplinarność. Wiele osób zajmuje się swoimi wąskimi dziedzinami nauki, ale razem tworzą zespół badawczy do spraw USA - mówi prof. Zbigniew Lewicki, dyrektor Ośrodka Studiów Amerykańskich Uniwersytetu Warszawskiego.
Mix studentówWszechstronność i interdyscyplinarność OSA to również zasługa studentów. Są to studia trzyletnie uzupełniające, co znaczy, że o przyjęcie może starać się student minimum III roku pięcioletnich studiów humanistycznych lub ten, kto ma dyplom licencjata czy magistra uzyskany na kierunku humanistycznym. Dlaczego tylko trzy lata? Nie ma materiału na pięcioletnie studia, programu nie ma co sztucznie rozciągać. W wieku 18 lat wybiera się studia, podąża wąskim torem, człowiek nie otwiera się na nic innego przez 5 lat. Natomiast te pierwsze dwa lub trzy lata studiów powinny służyć ogólnemu rozwojowi. Tak jak się to dzieje w Stanach na tzw. "undergraduate studies". Kolejne dwa lub trzy lata są wyspecjalizowane, to tzw. graduate studies. Tak właśnie działa amerykanistyka. Te studia najlepiej zacząć mając już pewną wiedzę, znając szerszy kontekst. Osoba, która skończyła studia inne niż humanistyczne, musi uzupełnić niektóre przedmioty. - My studia humanistycznie rozumiemy bardzo szeroko.
Humanistyczne są każde studia, które nie są techniczne. Zarządzanie, ekonomia, muzykologia, kierunki z SGH czy AWF. Różnorodność zainteresowań urozmaica zajęcia, dyskusje. Studenci wymieniają się doświadczeniem, wiedzą, zawsze w grupie jest ktoś, kto wie dużo na jakiś temat - wyjaśnia prof. Lewicki .
Jak to się robi?Język angielski, znajomość Ameryki i szczere nią zainteresowanie - to trzy składniki gwarantujące przyjęcie na studia w OSA. - Rozmowa wstępna odbywa się po angielsku, wykłady są po angielsku, prace semestralne pisze się po angielsku. Na rozmowie dopuszcza się błędy gramatyczne, ważna jest płynność i swoboda w rozmowie. Z tym jest różnie. Ludzie potrafią pytać o drogę, o cenę, ale niekoniecznie - podjąć dyskusję na jakiś temat. Ważne jest, by kandydat miał jakieś zainteresowania związane z USA. Jakie? Balet amerykański, Elvis Presley, Buszujący w zbożu Salingera... Temat "Początki hip hopu w Brooklynie" nie jest oceniany niżej niż historia lub poezja USA. Ważne, by student połknął "amerykańskiego bakcyla". Łatwo jest przejść od Elvisa do historii Ameryki, bo taka osoba wie coś o Południu, Luizjanie itd.
Mix zajęć i możliwościZajęcia nie są studentom narzucane. Jest osiem specjalizacji: dwie historie, dwie literatury, polityka zagraniczna, system polityczny, społeczeństwo, gospodarka. Co roku należy wybrać po dwa przedmioty z każdej kategorii. Reszta na zasadzie "chcesz - masz". A można chcieć i mieć dużo. Katalog zajęć jest imponujący: historia wojny domowej w USA, gender studies, etyka w biznesie, wyzwania globalizacji, gey studies, holocaust w amerykańskiej literaturze. Te zajęcia rozszerzają horyzonty, dają człowiekowi umiejętność myślenia, analizowania tekstów. Nie są to tradycyjne kursy, wiedzę zawsze można uzupełnić, z myśleniem jest trudniej.
Obok atrakcji studiowania na miejscu, dla studentów przewidziano jeszcze dodatkowe: szeroki program stypendialny. Wysyłamy studentów do Stanów na 6 tygodni lub dłużej. Za sześć tygodni płaci OSA i ambasada, wyjazd może być przedłużony na koszt studenta. Nie wymagamy wysokiej średniej. Student powinien mieć oryginalne zainteresowania związane z jego pracą magisterską, które można rozwinąć tylko w USA. Stypendia nie są po to, by posiedzieć w bibliotece. Chodzi o "powąchanie Ameryki", przeżycie "amerykańskiej przygody". Pewna studentka pisała pracę na temat cyberpunku i udowodniła, że musi w Stanach obserwować, rozmawiać, uczestniczyć w tym. Kultury ulicy się nie pozna, jeśli się nie pojedzie i samemu nie zobaczy.
To jeszcze nie wszystko. Z wykładami Ośrodek Studiów Amerykańskich odwiedzają takie sławy jak Henry Kissinger czy prof. Zbigniew Brzeziński. Są to tzw. Distinguished Speakers Series, czyli "pogaduszki na najwyższym poziomie". Na stałe w OSA pracuje dwóch Amerykanów, fullbrightowców, z zagranicy przyjeżdżają krótkoterminowi współpracownicy, tzw. Senior Specialists.
Mix - tylko po co on komu?Trzy lata poszerzania horyzontów i interdyscyplinarności, magister kulturoznawstwa i... co potem? - Naszym celem jest dobre ogólne przygotowanie. Staramy się także zaszczepić studentom zasady etyczne związane z normami amerykańskimi, od nieściągania poczynając. Nasi absolwenci mają większe szanse znalezienia pracy, bo mają szersze horyzonty, bo poznali sposób myślenia i zachowania w innej kulturze. Tylko i aż tyle możemy obiecać. Studia nie zapewniają pracy. Niektórzy absolwenci pracują w amerykańskich firmach. Znają język, znają rzeczywistość amerykańską. Część uczy w szkole, część pracuje w mediach. Nie ma reguły - mówi prof. Lewicki.
Dlaczego warto?Stany Zjednoczone to największy i najciekawszy element współczesnej zachodniej cywilizacji. Ameryka jest kontrowersyjna, jedni ją kochają, drudzy nienawidzą. Warto o niej coś wiedzieć, bo obok nie da się po prostu przejść. Bez przerwy się o niej mówi, decyduje o losach nas wszystkich. Warto więc wiedzieć, skąd się wzięło i czym jest to zwierzę zwane Ameryką.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz